PolsQa

Stanisław Drozd
QR – Quality Relations

X-2 to pierwszy japoński samolot bojowy wyposażony w technologię stealth oraz system fly-by-light, w którym popularne przewody miedziane zastąpiono światłowodami. Korweta „Gawron”, a ostatecznie okręt patrolowy „Ślązak”, to pierwszy polski okręt wojenny od 22 lat. Co łączy te dwa projekty? Na pewno pieniądze. Japończycy na swoje przedsięwzięcie wydali, przeliczając jeny na złotówki, ok. 1,3 mld zł, koszt polskiego to niemal 1,5 mld zł. Niemal, gdyż po 21 latach podjęto decyzję, że dodatkowe 500 mln zł nie zostanie ostatecznie wydane na korwetę „Gawron”; projekt kosztujący na dzień dzisiejszy 500 mln zł (bez uzbrojenia, które wyniesie kolejne 500 mln zł) zakończony został zwodowaniem produktu zastępczego – okrętu patrolowego „Ślązak”. Turyści w nadmorskich kurortach zyskali atrakcyjne tło do selfie, a nastolatki we flanelowych koszulach kolejny obiekt modelarskich westchnień.

Aby postawić kropkę nad i… Projekt Japończyków, realizowany przez konsorcjum ponad 200 firm, znacznie bardziej zaawansowany technologicznie od polskiego, był wykonywany przez 10 lat. Nasz przez ponad 20, mimo że bazował na gotowych niemieckich rozwiązaniach, w oparciu na których Niemcy w tym samym czasie ukończyli budowę 10 identycznych korwet i obecnie budują kolejne 3.

Historia ta dobitnie pokazuje sposób funkcjonowania państwa polskiego, a podobnych przykładów niskiej jakości zarządzania krajem jest bez liku, jak chociażby zakup superszybkiego pociągu za prawie 2 mld zł, który można było o jedną trzecią taniej wyprodukować w Polsce (pomijając brak infrastruktury technicznej); lub ministerialne rozporządzenie, które poprzez wyjątkowe wsparcie dla producentów ekranów dźwiękochłonnych (zawyżenie norm hałasu) podrożyło budowę autostrad o ponad 1 mld zł; o ponad 1,5 mld zł więcej, niż planowano, kosztowała podatników budowa Stadionu Narodowego (abstrahując od kwestii zarządzania projektami i controllingu); 200 mln zł wydaliśmy na elektrownię atomową, która nigdy nie powstanie; roczny koszt obsługi systemów informatycznych ZUS to prawie 1 mld zł, koszty te dotyczą m.in. licencjonowania i rozwoju oprogramowania, do którego ZUS nie zapewnił sobie żadnych praw od 15 lat.

Gdyby przytoczyć przykłady marnotrawstwa publicznych pieniędzy z ostatnich dwóch dekad, zapewne z felietonu narodziłaby się powieść. Powieść wyjątkowa: łącząca elementy horroru, kryminału oraz science fiction i napisana z epickim rozmachem. Coś w rodzaju kolejnego tomu przygód Harry’ego Pottera skrzyżowanego z rocznikiem statystycznym i harlequinem, kupionym na dworcu autobusowym w Koluszkach. W trosce o zdrowie psychiczne czytelnika zakończę więc tę cześć akcentem łagodnym i przykładem ostatnim: do 2014 roku urzędy pracy wydawały prawie 40 mln zł rocznie na listy do bezrobotnych zawierające informacje o składach ZUS z minionego roku. Przestały wydawać, gdy tematem zainteresowały się media.

Nie! Mam lepszą wisienkę na tort! Prawie 50 mln zł wydało Ministerstwo Pracy na serwis internetowy dla bezdomnych o wymownej nazwie Emp@tia. Po medialnej burzy dodano kilka zakładek i serwis dla bezdomnych obecnie służy „wszystkim obywatelom”. Równie wymowne!

Dla optymistów to i tak bez znaczenia. Dla pesymistów pocieszające słowa Woody’ego Allena: „Całość jest wspanialsza niż suma części”. W zarządzaniu bywa jednak przewrotnie. Odwrotnie! Przepraszam za przewrotną pomyłkę!

Tak jak w wielu nieefektywnych systemach zarządzania, nawet certyfikowanych, system zarządzania państwem funkcjonuje dzięki pojedynczym jednostkom lub zespołom jednostek, których kwalifikacje i kompetencje pozwalają osiągnąć zadowalający poziom efektywności procesów. Pomiar efektywności tych procesów jest zazwyczaj papierologiczną fikcją, a system sam wypracowuje mechanizmy ochronne, by nie powiedzieć obronne, w postaci generowania danych aprobujących, nierzadko atrakcyjnych medialnie.

Być może, cytując klasyka, nie jest prawdą, że „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie”, ale z całą pewnością ma poważny problem z jakością całego systemu: od jakości stanowionego prawa zaczynając, na jakości zarządzania kończąc. W sumie to nie był klasyk, natomiast prawdziwy klasyk 154 lata temu napisał coś, co nadal pozostaje aktualne: „Jesteśmy żadnym społeczeństwem, jesteśmy jednym wielkim sztandarem narodowym”. Biorąc pod uwagę dane emigracyjne, to sztandar częściowo opuszczony i jakże rzadko łopoczący, a przecież wszyscy chcielibyśmy, aby dumnie powiewał, unoszony wiatrem jakości. Nieprawdaż?!

[adrotate banner=”3″]

Dodaj komentarz